2010-08-18

wyzwolić tych, którzy żują ciecierzycę

Cioran nazywa Nietzschego filozofem bez wyobraźni, filozofem skostniałym. Pisząc to dzisiaj, nie sposób się z nim nie zgodzić. Kichać to. Niech Cioran wsadzi sobie w gardło swój osąd. (Niestety już tego nie zrobi). Oddałbym tygodniówkę, ba, oddałbym dwie tygodniówki aby nigdy nie znać tego rumuńskiego ponuraka. Oddałbym wszystko aby wrócić do Nietzscheańskiej, skostniałej, afirmacji. Miast tego skazany jestem na dołujący, w dołowaniu osiągnął kres, zmiatający wszystko, nie bez racji oraz urzekający klimat Rumuna z Rasinari. Skazany, jak galerianki, skazane są na modę. Tak, jak one owoców swej pracy spożytkować inaczej nie mogą, tak moje siły skierowane są tylko w jedną stronę.

Pozbyć się Rumuna.

Przypominam sobie jednego staruszka z tytułem profesora filozofii, profesora Zdzisława Cackowskiego, ikonę i niemal bóstwo w pewnych kręgach. Staruszek ów zwykł powtarzać studentom, że myślenie bierze się z bólu. Wszyscy studenci z rozdziawionymi pyskami kiwali potakująco głowami. Zdzisław to Cioran tyle, że bardziej stetryczały.

Był tam też drugi staruszek imieniem Janusz, niemniej w tytułach zasłużony. Wiele o nim mówiono, natomiast nigdy, że gość strzela bez pudła. Gorliwe wykłady profesora Jusiaka skupiały tłumy. Janusz, choć Janusza trudno było zrozumieć, miał w sobie coś z hipnotyzera. Janusz to Nietzsche tyle, że bardziej ugłaskany.

Zdzisław popadł w letarg na stare lata i nie dało się już dostrzec na jego twarzy grymasów wykrzywionych bólem. Zdzisław ciągle jest szefem i Zdzisław to jeszcze większy jest szacun.

Janusz pogrążył się w fiksacji. Można powiedzieć, że staruszek jeszcze bardziej odleciał. W jego oczach studenci dostrzegli cień obłąkania. Janusza pozbawiono na starość katedry. Można go spotkać na osiedlowych ławkach, jak wykłada dresom pojęcie czasu u Whitehead’a.

Kilku z nich postanowiło pozbyć się Cacka. Póki co zbierają podpisy.

7 komentarzy:

  1. co ty pierdolisz? zmyśliłeś to czy kto ci powiedział. Im większą farsą jest ten wydział tym większą farsą jest mój doktorat a ja go traktuję poważnie. Może dzięki temu od października wrócę do pisania bloga. Kutasy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha ha. jak mógłbym zmyślić? wystarczy pochodzić po osiedlach.

    OdpowiedzUsuń
  3. o nie. jezusie, ty to tak na poważnie. a ja, no cóż, ja przewrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. wiedziałem że zełgałeś, wszyscy alkoholicy to krętacze

    OdpowiedzUsuń
  5. o nie. ja przecież zaglądam do kieliszka tylko po to żeby móc coś napisać. ale jeżeli nazywasz tą krótką dykteryjkę łgarstwem to nie pozostaje mi nic innego, jak nazwać ciebie filipem z konopi. he he. na zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. ty masz kieliszek zrobiony z lornetki http://www.flickr.com/photos/rahulzota/4766877705/

    OdpowiedzUsuń