2010-02-26

Making a Splash

Czy wspominałem już o basenie? Otóż odkryłem go tam niedawno. Siedzę przy biurku, zerkam na wodę, myślę o Tołstoju i wypowiadam jego najlepsze frazy. Teraz już na dobre mam je w pamięci. Tołstoj jest mi jak dziadek. Balzak jak ojciec. Ojców - trzeba powiedzieć to po raz wtóry – mam od groma. Lecz to do dziadka zawsze najmocniej ciągnie. Najpiękniejsze u niego jest to, że zaczął tak późno i od razu bez pudła. I to, że odwodzi od czytania. To najważniejsze. Czytanie to klęska, lecz klęska o niebo przyjemniejsza od pisania. W tym stylu każdy może nawijać bez końca. I z tego powodu czytanie niemal zawsze jest pożyteczniejsze. To ta woda tak na mnie działa i to, że nie wiem czego się po niej spodziewać. Odkryłem ten basen niedawno i jeszcze nie wiem, kto go używa. Teraz widzę, że jest zbyt blisko biurka, że sam basen to fajnie, ale może to być jakieś zagrożenie. Już za długo patrzę na to kręte stalowe koryto i betonowe słupy przez zielone luksfery. Basen paruje, na zmianę jest w nim gorąca to zimna woda. Myślę może, że wyjdzie z niego jakaś nimfa, że uczyni gest, że tych gestów będzie kilka. Nie sposób wejść tam. Nie sposób oderwać wzroku od wody. Byle nie wstawać od murka.