2010-06-19

gdyby hipotezy zapadały

Chciałbym zaryzykować hipotezę, że odczuwanie przyjemności, podczas, gdy ktoś wyciska ci wągry z pleców, nie tyle czyni nas podobnym do małp, co kojarzy z ceremoniałem, jakim jest prowizoryczne szukanie uzasadnienia dla ran symbolicznych. Nie musi to być wyciskanie wągrów, przykłady można mnożyć. Tak więc mamy tu wyszukane sposoby depilacji włosia, całą energię żałoby, waciane pałeczki do uszu, których zwykliśmy używać do czyszczenia wewnętrznego przewodu słuchowego, docierając często i podrażniając błonę bębenkową, a których przeznaczeniem jest raczej muszla małżowiny, męską zazdrość o kobiecą zdolność wydawania potomstwa, modlitwy na klęczkach i skoki na bangi. Wągrów na plecach mam więcej niż gdziekolwiek i te konkretnie zdają się być bardziej odporne; na dietę, czas, spirytus salicylowy. Będzie to więc hipoteza robocza, o tyle, o ile ma kto je wyciskać i póki mnie to cieszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz