Czasem myślę, że najlepiej spożytkuję tę odrobinę szczęścia nie wychodząc z domu. Zza okna obserwując jak wszystko zaczyna się kończyć. I nie ma w tym nic złego. Wystarczy, że będę powtarzał - nie ma w tym absolutnie nic złego. Odkąd pamiętam świat rozpuszczał się w samym sobie. To zawsze wystarczało. Siedzieć i gapić się w sufit, a i tak jest już nadto ciekawie, wprost nie do ogarnięcia. W którymś momencie zaczynasz się trząść i wtedy lepiej mieć kogoś przy sobie. Kogoś z kim obejrzysz fakty i zaśniesz. Z kim wymiana informacji będzie sprowadzona do minimum, bezwzględnego, wystarczającego do zachowania równowagi minimum. No i gandzia, wszyscy utożsamiają ją z równowagą. Weź ten pierwszy lepszy przykład z filmu, z tego o tykających zegarach. Kojarzony ze śmiercią i z zaślubinami. Jest w tym oczywiście coś więcej. I o to więcej, o nic innego, jak o to ulotne więcej się rozchodzi. Nawiasem mówiąc whyte & mackay doskonale spełnia rolę rozpuszczalnika.
2010-04-23
taxi central
Czasem myślę, że najlepiej spożytkuję tę odrobinę szczęścia nie wychodząc z domu. Zza okna obserwując jak wszystko zaczyna się kończyć. I nie ma w tym nic złego. Wystarczy, że będę powtarzał - nie ma w tym absolutnie nic złego. Odkąd pamiętam świat rozpuszczał się w samym sobie. To zawsze wystarczało. Siedzieć i gapić się w sufit, a i tak jest już nadto ciekawie, wprost nie do ogarnięcia. W którymś momencie zaczynasz się trząść i wtedy lepiej mieć kogoś przy sobie. Kogoś z kim obejrzysz fakty i zaśniesz. Z kim wymiana informacji będzie sprowadzona do minimum, bezwzględnego, wystarczającego do zachowania równowagi minimum. No i gandzia, wszyscy utożsamiają ją z równowagą. Weź ten pierwszy lepszy przykład z filmu, z tego o tykających zegarach. Kojarzony ze śmiercią i z zaślubinami. Jest w tym oczywiście coś więcej. I o to więcej, o nic innego, jak o to ulotne więcej się rozchodzi. Nawiasem mówiąc whyte & mackay doskonale spełnia rolę rozpuszczalnika.
2010-04-07
industrial estate
2010-04-02
biological

2010-04-01
staying alive
To obłudne, jestem tym serkiem śmierdzącym, pije te piwko jedno z tańszych i piszę o obłudzie.
Zwrot, który musi się dokonać, który się dokonuje tyczy nieco szerszego spektrum. Ja, pogoda, godziny, ona, świat. Świat, opór, twórczość, ja.
UK jest państwem, gdzie wyrzuca się najwięcej jedzenia w całej unii. Codziennie jestem świadkiem tego i jakoś mnie to specjalnie nie rusza. No, rusza na tyle aby o tym powiedzieć. Nie więcej. Nigdy nie potrafiłem udawać, że wczuwam się w cudzy ból czy nieszczęście. Owszem porusza mnie to, ale nie tak jak innych. Zdarza mi się nie pohamować śmiechu w tragicznych sytuacjach. Nikt z moich bliskich zdaje się tego nie rozumieć. Oglądanie wiadomości jest jak spalenie papierosa. Nie czuję nic prócz lekkich mdłości. Niewiele jest tak słusznie sztucznych i teatralnych miejsc jak empatia, z tej przyczyna w niektórych przypadkach obrasta ona takim ładunkiem komizmu, że tylko prawdziwie osobista tragedia może powstrzymać ten proces, a i to nie zawsze pomaga.
Obserwuję ziemniaki wpadające do bojlera z wrzącą wodą. Hipnotyzujący obraz jeśli przytrzymać tak chwilę. Zdają się bawić w berka. Tym razem dałem im naprawdę dużo przestrzeni. Jakaż to rozkosz tak płynąć na ruchliwej wodzie – jakaż to rozkosz poruszać się tak w swoim wnętrzu. Zachichotały. Wyciągamy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)