

Powiedziałem: - nie potrzebuję telefonu.
Cokolwiek – powiedział - miej pan litość. Jest bez sim-loka, wszystko działa, mam ładowarkę – tyle zrozumiałem. Dalej nawijał niczym atomowe wrzeciono pod presją, co brzmiało na tyle przekonująco, że dałem mu w końcu pięć funtów. Człowiek nie potrafi odmawiać w takich sytuacjach, szczególnie komuś tak roztrzęsionemu. Ten gość wyraźnie czegoś potrzebował. Nawet, jeśli miałyby to być tylko dwa buchy, pomógłbym mu i bez odstawiania tego cyrku. Szczęśliwy uścisnął mi dłoń dodając, że to naprawdę dobry telefon i zniknął. Być może – pomyślałem. Wszedłem w menu, klawisze działały bez zarzutu, na tapecie był tygrys. Chciałem zapytać; na co mu te pięć funtów, ale nie była to w końcu moja sprawa. Choć moje pieniądze. Szczęściarz – pomyślałem. Wróciłem do tesco i dokupiłem jeszcze dwa Old Empire. Kiedy stałem w kolejce telefon zadzwonił. Będąc wiernym od lat użytkownikiem noki rozpoznałem dzwonek bez pudła. Był to klasyczny ring, żadne tam midi czy wmv. Wiązałem jakiś cichy sentyment z tym dzwonkiem. Dzisiaj nieczęsto daje się go usłyszeć. Nie kryjąc radości odebrałem przedstawiając się najlepszą na jaką mnie stać angielszczyzną. Głos w słuchawce odpowiedział - I am Lidia. - Lidia, co ciągle mi schlibia - pomyślałem, oraz - teraz już pójdzie z górki. Nie myliłem się.
amo zycie truche smutne dla wszystkich
OdpowiedzUsuńdobre
OdpowiedzUsuń